Po przyjeździe do domu jak już mówiłam Cody szybko się przystosował.
Niestety mój maluszek nie mógł wychodzi jeszcze na pole.
Cały czas spędzał w domu bawiąc się ze mną.
(Tu z Kaczką 1 ,teraz ma już Kaczkę 4 ,bo odgryza im głowy.)
(Tutaj gryzie pompon od czapki misia.)
(A tu o dziwo nic nie robi.)
Z niecierpliwością czekaliśmy aż Cody pójdzie na szczepienie ,po którym będzie mógł w końcu wyjść na swój pierwszy spacer.
Nareszcie nadszedł ten dzień - 12 grudnia 2009 roku.
Był słoneczny dzień ,a temperatura była dodatnia co bardzo mnie zdziwiło ,bo normalnie było -10 stopni ,a nawet i mniej.
Z Cody'm pod kurtką , dziarskim krokiem ruszyłam do lecznicy.
Kiedy tylko stanęła przed drzwiami gabinetu strach mnie sparaliżował. Nie chciałam ,żeby Cody piszczał i żeby go bolało ,ale z drugiej strony wiedziałam ,że muszę to zrobić dla jego zdrowia.
W końcu się przełamałam i po zapukaniu weszłam do środka.
Pan weterynarz był to starszy mężczyzna z dużymi okrągłymi okularami ,których na początku się lekko przestraszyła.
Wziął ode mnie psiaka, zważył go i zaszczepił. Poprosiłam o szczepionkę na wszystko co możliwe ,bo nie chciałam ,żeby mój Napoleon zachorował.
Niestety nie mogłam z nim wejść do pomieszczenia zabiegów ,ale usłyszałam stamtąd ciche pisknięcie.
Po chwili znowu trzymałam swojego kochanego pieska na rękach ,a on patrzył na mnie z minką "Dlaczego mi to zrobiłaś?". Nie mogłam tego wytrzymać więc po zapisaniu w książeczce zdrowia szczepienia poszłam na dół do sklepiku z zabawkami dla psiaków. Kupiłam mu wtedy misia.
Kiedy odczekałam wyznaczony przez lekarza czas nareszcie mogłam wyjść z Cody'm na pole.
W prawdzie był to krótki spacer podczas ,którego założyłam mu sweterek i czerwone szelki.
Zrobiliśmy tylko jedną rundkę na około placu ,który nazywamy "Zielonym Placem" i wróciliśmy do domu.
Cody bardzo cieszył się ze spaceru ,ale na pewno ja bardziej. Od tej pory wychodziłam z nim jak było ciepło ,a po niedługim czasie nauczyłam go załatwiać się na podwórku.
Cody okazał się psiakiem szybko uczącym ,co ucieszyło mnie jeszcze bardziej ,bo dzięki temu nie miałam i nie mam z nim problemów.
by Carlla
Moja na początku miała świnkę też taką małą i odgryzała nogi hehe xD
OdpowiedzUsuńŚliczny ten twój Cody i taki zabawny
BU$$KA :*
Cudny pościk! ;D
OdpowiedzUsuńAle Cody słodki na tych zdjęciach! ;))
"odgryza im głowy" - dzilny psiak! ;D
Niech kaczka wie, że on może wszytsko! nawet urwać jej głowę ;D
Kocham <33
Czekam na kolejny wpis ;]
Mort
Mój york nie przeszedł jeszcze wszystkich szczepień i za około miesiąc kończy mu się kwarantanna. Ale na razie wychodzę z nim na pole, tylko nie może spotykać się z innymi zwierzakami.
OdpowiedzUsuńŚłodziśki ten Twój psiaczek ;**
Z niecierpliwością czekam na kolejne posty ..:))
Heh, moja Daga tak samo wszystkim odgryza różne częsci ciała.
OdpowiedzUsuńSłodziak.
Piękni psiak i ciekawe hisotrię ; )
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog www.whitesterrier.blogspot.com
Słodka psinka.
OdpowiedzUsuńA jaki spacerek;)
słodziaczek z niego :***
OdpowiedzUsuń