niedziela, 25 września 2011

27 Babiogórska Jesień.

Wybaczcie za moje rzadkie pisanie ,ale gimnazjum daje mi w kość.
Tydzień temu byliśmy z Cody’m w Zawoi ponieważ chodzę na kółko fotograficzne ,a z tym wiąże się robie zdjęć na stronę www.powiatsuski24.pl więc chcąc nie chcąc musiałam tam być.
Pojechaliśmy w niedziele ,bo w sobotę było za dużo ludzi.
Było super.
Kapele góralskie i śląskie wygrywały różne melodie, wszędzie stragany (oczywiście nie obyło się bez wydania paru groszy), tłumy, a do tego mnóstwo psów!
Cody bał się kiedy górale uderzali ciupagami i przeskakiwali kapelusze i nie był jedyny. Obok nas siedział York ,który trząsł się tak samo jak Cody. Oczywiście mój psiak się z nim zapoznał. Potem poszliśmy do sklepu i Cody narobił tak zwanej „wiochy” ,bo zaczął za mną szczekać ,piszczeć i ogółem mnie szukać ,a ja stałam obok niego.
Potem wróciliśmy przed scenę porobiłam parę fotek i poszliśmy oglądać stragany.
Po drodze spotkaliśmy jeszcze kilka psów w tym dwa Yorki ,z którymi Napoleon się chętnie bawił.
Niestety musieliśmy wracać ,bo mama szła do pracy ,ale są fotki.



























To jest Didi. :)

 To jest Sara. :)

To jest Tofik. :)

A na koniec powiem ,że ten weekend spędziliśmy w cudownym towarzystwie Karoliny i Zary ( www.zara-gizmoo.blogspot.com ). Było bombowo oczywiście 80% czasu spędziłyśmy na kolei. xD
No i mam nową ksywkę dla Dodumiła mianowicie Panicz Drakula.
Dlaczego?
Cody kiedy chcę ugryźć lub odgonić psy ,które chcą go obwąchać robi tak zwanego wampirka czyli szczerzy kły ,a wampiry kojarzą mi się z Drakulą.

Pozdrawiam.

sobota, 17 września 2011

Dwulatek!

Stało się.
12 września Cody skończył 2 lata!
Mój mały Napoleon nie jest już taki mały!


Na urodzinki dostał zabawkę, miseczkę i przysmaki ,ale postaram się zafundować mu jeszcze wyrywanie podwójnych ząbków.






A było to tak.
Rano zaśpiewałam mu oczywiście STO LAT i niestety musiałam iść do szkoły.
Po szkole poszłam do cukierni i kupiłam ciasto o nazwie "Napoleonek" ,więc mój Napoleonek jadł Napoleonka. xD
Kupiłam też jakieś ciastka, chipsy i to co zwykle. 
Wbiłam do ciasta świeczkę rozłożyłam wszystko na stole i wtedy cała rodzinka zaśpiewała mu sto lat.
Cody rwał się do ciasta i do prezentów.
Był bardzo szczęśliwy i zaczął wariować, raz biegł i się bawił ,bo chwili już pił ,a za chwilę widziałam go przy przysmakach i znowu szczekał na zabawkę.







Można powiedzieć ,że było super.

PS. Teraz posty z powodu szkoły będę niestety dodawać dużo rzadziej. ;(