środa, 11 maja 2011

Łowisko "Szuwar" czyli wolność w dwóch słowach.

Jednym z ulubionych miejsc ,w których Cody bardzo chętnie przebywa jest nie duże łowisko w Mucharzu o nazwie „Szuwar”. Nie jeździmy tam często ,ale jak już jesteśmy to cały dzień. Rozkładamy koc, kupujemy kilka przekąsek ,a co najważniejsze dla Cody’ego , spuszczamy psiaka ze smyczy. Może wtedy biegać po zielonej trawce ,ciesząc się tak upragnioną wolnością ,którą ogranicza mu mieszkanie na osiedlu.




Cody najbardziej lubi biegać od dziadka ,który łowi ryby ,do mnie i aportować patyka. Ostatnio jak za nim pobiegłam to się zapatrzył i prawie wpadł do stawu ,na szczęście trawa i trochę ziemi ,go utrzymało i mój psiak uniknął ,niespodziewanej i nieproszonej kąpieli.

(Na zdjęciu powyżej i poniżej Cody szczeka więc nie ma zbyt ładnej minki.)
(Natomiast to niżej nie jest zbyt dobrej jakości.)

Nigdy też nie zapomnę jak pojechaliśmy w pewną sobotę na łowisko ,a tam były trzy psy : Cocker Spaniel Angielski, West Higland White Terrier i Pinczer Miniaturowy ,a Cody jak tylko te psy zobaczył to wskoczył z powrotem do samochodu. Potem się z nimi zakumulował i bawił się ,a kiedy przyszedł czas odjazdu opuścił ogonek i popiskiwał całą drogę powrotną.


A czy wasz pies / suczka / psy / suczki mają jakieś swoje ulubione miejsce gdzie mogą poczuć na własnej skórze smak wolności? (Odpowiedzi w komentarzach.)


by Carlla

piątek, 6 maja 2011

Zabawki o.O

Zabawki.
Dużo zabawek.
Bardzo dużo zabawek.
Och każde dziecko ucieszyłoby się z tych słów ,ale jak wszyscy wiedzą zabawki nie są tylko i wyłącznie dla ludzi. Każdy zwierzak ma też swoje kochane zabawki ,które sprawiają ,że w różnych chwilach swojego życia może umilić sobie czas , poprzez zabawę nimi.

Dla mojego psiaka najfajniejsze jest trzepanie główką (targanie) zabawki. Najbardziej lubi robić to z kaczką. Mówiąc o kaczkach to chyba ulubioną zabawą z nimi jest odgryzanie im głowy. Odgryzł ją już trzem ,a są z porządnej gumy. Jednak jego małe, ostre ząbki radzą sobie z nią ,a w efekcie musze kupować mu nowe i nowe ,bo smuci się kiedy przyciska kaczkę ząbkami ,a ta przez brak głowy nie chce piszczeć. 

Gdziekolwiek jadę , czy to wycieczka , czy jakieś zakupy w innym mieście , zawszę przywożę mu jakąś zabawkę. Kiedy idę z nim na spacer do pasażu (miejsce gdzie jest dużo sklepów) zawsze kupuję mu choćby przysmak ,bo po powrocie do domu szczeka ,żebym mu dała to co kupiłam i „obraża się” kiedy nie wyciągnę mu z torebki nic co miałoby być przeznaczone dla niego.

Ostatnia zabawka ,którą dostał ,a raczej zabawki ,które dostał to dwie piłki i zielony dinozaur. Bardzo cieszył się z nowych zabawek ,ale i tak jego ulubioną tego dnia pozostała moja skradziona rano skarpetka. ;)

Mój psiak kocha też aportować. Największą przyjemność sprawia mu wykonywanie tej czynności na podwórku z patykiem ,albo piłką ,a nie zabawką typu miś. Strasznie dużo robi przy tym hałasu ,ale trudno ,po to dał Bóg psu możliwość szczekania ,żeby to wykorzystywał w praktyce ,a nie tylko w teorii. =)



Jak tak patrzę ,kiedy mój psiak merda ogonkiem biegnąc po rzuconą przeze mnie zabawkę ,również odczuwał wielką radość ,co pokazuje nam ,że zabawki psa umilają nie tylko jego czas ,ale i nasz.
Najbardziej lubię kiedy podczas zabawy przygryzie sobie język i przekręci główką. Wygląda wtedy przezabawnie.

A jakie są ulubione zabawki twojego psiaka? (odpowiedź napisz w komentarzu)


by Carlla

wtorek, 3 maja 2011

Psi kumple ,z czasem stają się psimi przyjaciółmi.

W życiu każdego psiaka pojawiają się inne psy. Niektóre nie są przez twojego pupilka lubiane ,a inne wręcz przeciwnie. Są psi wrogowie ,ale też psi przyjaciele ,z którymi twój psiak czuje się bardzo dobrze.
Mój Cody tak jak większość psów ma swoich ulubionych kumpli.
Są to między innymi:

-Mickey (Yorkshire Terrier)


-Bambi (Shih Tzu)


-Rockey (Yorkshire Terrier)
(Niestety brak zdjęcia.)

Kiedy tylko idziemy na podwórko ,Cody najpierw rozgląda się za swoimi kolegami. Staram się wychodzić z nim o takiej porze by był na polu chociaż jeden z jego kumpli. Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i gdy mój psiak nie zauważy jakiegoś kolegi to nie chce zostawać na polu zbyt długo. Kilka razy się wysika, obwącha trawkę i ciągnie do domu.

Są jednak dni kiedy umówię się z jedną z właścicielek ,któregoś z psich kolegów Cody’ego i wtedy idziemy na wspólny spacer. Na przykład Mickey jest to psiak mojej najlepszej przyjaciółki więc często z moim Napoleonkiem chodzą na dłuuugie spacerki do parku, nad rzekę lub po prostu po mieście.
Ostatni taki spacer miał miejsce w sobotę – 30 kwietnia 2011 roku. Poszłyśmy wtedy z psiakami na spacer do zamku ,gdzie znajduje się duży park.


Tam nasze psiaki się wybiegały ,ale dla nich było to za mało.
Musiałyśmy więc ruszyć dalej na spacerek po zacisznych obrzeżach naszego miasteczka ,gdzie znajdują się dość duże pola i pagórki. Niestety z obawy przed dużą ilością kleszczy ,które w tamtych miejscach masowo występują psiaki musiały iść tylko wyznaczoną ścieżką L. Ale i tak się im podobało ,bo cały czas merdały ogonkami. J


Potem poszliśmy osiedlami ,aż pod kościół i z powrotem ,by odprowadzić Mickey’ego i Klaudię do domu ,który znajduje się niedaleko krytej pływalni jakieś 400 m od osiedla ,na którym mieszkam z Cody’m. W domu Klaudi ,Cody dostał wody ,bo strasznie intensywnie chłodził się językiem.




Następnie pożegnaliśmy się z Klaudią i jej psiaczkiem i ruszyliśmy w stronę zatłoczonego osiedla.
Niestety na trzecie piętro musiała Codusia wynieść ,bo nóżki odmówiły mu posłuszeństwa. J


Po takim dniu mój psiak jest zawsze bardzo szczęśliwy!
Wydaje mi się ,że to przez towarzystwo innego psiaka, bo jak ja sama wybiorę się z nim na taki spacer to nigdy nie merda ciągle ogonkiem jakby zobaczył kogoś ukochanego ,bo kilku latach.

A jaką rolę w życiu twojego psiaka odgrywają jego przyjaciele? (Odpowiedź zamieść w komentarzu.)


by Carlla

poniedziałek, 2 maja 2011

Cody Harry Ronald „Napoleon” – skąd to się wzięło?

Cody Harry Ronald „Napoleon” – skąd to się wzięło? To pytanie zadaje sobie wiele osób ,którym wyjawiłam pełne imię mojego psa. Często pytają mnie dlaczego właśnie takie. Dla każdej części ,dla każdego pojedynczego imienia jest wyjaśnienie. Każde z trzech imion i jednego przydomka ma swoją historię. Opowiem wam każdą z nich osobno.

Zacznę więc od początku.

Cody.
Kiedy szukałam na przeróżnych stronach internetowych imion miałam miliony ,a nawet miliardy pomysłów. Chciałam nazwać go Marcus , potem Tito ,ale to prawdziwe , jedyne i pierwsze imię znalazłam w taki sposób jak gdyby ktoś dał mi znak ,że to właśnie to. Mianowicie był kolejny dzień przeszukiwań stron z imionami z tym wyjątkiem ,że była u mnie kuzynka ,która oglądała Disney Channel. Kiedy czytałam stronę z imionami na „C” trafiłam na „Cody”imię ,które bardzo mi się spodobało i w tym samym momencie zaczęła się czołówka (piosenka) z „Nie ma to jak hotel”. Od razu skojarzyłam to sobie z Cody’m z tegoż to serialu i uznawszy to za znak wybrałam to imię jako pierwsze dla mojego przyszłego kolegi.



Harry i Ronald.
Te dwa imiona mają ta samą ,krótką i łatwo domyślną historię.
Zanim dostałam psiaka ,zakochałam się w Harry’m Potterze – książkach i filmach. Akurat kiedy dowiedziałam się ,że będę mieć w końcu psiaka zaczęłam od początku czytać całą sagę. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł ,aby nadać Cody’emu imiona moich ulubionych postaci Harry’ego i Rona (Ronalda). Problem pojawił się przy kolejności nadania psiakowi tych dwóch imion ponieważ obie postawie lubię tak samo. Rozwiązałam to w dziecinny ,ale sprawdzony sposób. Napisałam na dwóch karteczkach imiona ,z których zrobiłam kulki. Wrzuciłam je do kieszeni mojej bluzy i powiedziałam sobie ,że imię ,które pierwsze wylosuję ,będzie drugim imieniem mojego psa. Wyciągnęłam jedną kartkę z napisem „Harry” i tak dałam Cody’emu na drugie Harry ,a na trzecie Ronald.


Napoleon.
Ten przydomek mój psiak dostał kilka miesięcy po przyjeździe do mojego domu. Zauważyłam wtedy ,że Cody kiedy jest na ziemi jest takim jakby podwładnym ,a kiedy trzyma się go na rękach robi się z niego „Napoleon”. Patrzy wtedy na wszystkich z góry i jest dużo bardziej odważny.  Kiedyś dla żartów powiedziałam do niego „Napoleonie” i tak już zostało. Reaguje na to tak samo dobrze jak na zwykłe „Cody”.  Trochę słabiej reaguje na „Harry” i „Ronald” ,ale to mi nie przeszkadza u mojego Napoleonka. Poza tym często mój psiak chodzi dumnie z uniesioną głową i podniesioną łapką przypominając Napoleona na koniu ,albo po prostu konia Napoleona bądź samego Napoleona.



I taka jest historia imion mojego psiaka. 


by Carlla

niedziela, 1 maja 2011

Mały Cody i pierwszy spacer.

Po przyjeździe do domu jak już mówiłam Cody szybko się przystosował.
Niestety mój maluszek nie mógł wychodzi jeszcze na pole.
Cały czas spędzał w domu bawiąc się ze mną.

(Tu z Kaczką 1 ,teraz ma już Kaczkę 4 ,bo odgryza im głowy.)
(Tutaj gryzie pompon od czapki misia.)

(A tu o dziwo nic nie robi.)

Z niecierpliwością czekaliśmy aż Cody pójdzie na szczepienie ,po którym będzie mógł w końcu wyjść na swój pierwszy spacer.
Nareszcie nadszedł ten dzień - 12 grudnia 2009 roku.

Był słoneczny dzień ,a temperatura była dodatnia co bardzo mnie zdziwiło ,bo normalnie było -10 stopni ,a nawet i mniej. 
Z Cody'm pod kurtką , dziarskim krokiem ruszyłam do lecznicy.
Kiedy tylko stanęła przed drzwiami gabinetu strach mnie sparaliżował. Nie chciałam ,żeby Cody piszczał i żeby go bolało ,ale z drugiej strony wiedziałam ,że muszę to zrobić dla jego zdrowia.
W końcu się przełamałam i po zapukaniu weszłam do środka.
Pan weterynarz był to starszy mężczyzna z dużymi okrągłymi okularami ,których na początku się lekko przestraszyła.
Wziął ode mnie psiaka, zważył go i zaszczepił. Poprosiłam o szczepionkę na wszystko co możliwe ,bo nie chciałam ,żeby mój Napoleon zachorował.
Niestety nie mogłam z nim wejść do pomieszczenia zabiegów ,ale usłyszałam stamtąd ciche pisknięcie. 
Po chwili znowu trzymałam swojego kochanego pieska na rękach ,a on patrzył na mnie z minką "Dlaczego mi to zrobiłaś?". Nie mogłam tego wytrzymać więc po zapisaniu w książeczce zdrowia szczepienia poszłam na dół do sklepiku z zabawkami dla psiaków. Kupiłam mu wtedy misia. 

Kiedy odczekałam wyznaczony przez lekarza czas nareszcie mogłam wyjść z Cody'm na pole.
W prawdzie był to krótki spacer podczas ,którego założyłam mu sweterek i czerwone szelki.
Zrobiliśmy tylko jedną rundkę na około placu ,który nazywamy "Zielonym Placem" i wróciliśmy do domu. 
Cody bardzo cieszył się ze spaceru ,ale na pewno ja bardziej. Od tej pory wychodziłam z nim jak było ciepło ,a po niedługim czasie nauczyłam go załatwiać się na podwórku.  
Cody okazał się psiakiem szybko uczącym ,co ucieszyło mnie jeszcze bardziej ,bo dzięki temu nie miałam i nie mam z nim problemów. 


by Carlla