sobota, 30 kwietnia 2011

Początek.

Cała przygoda z psiakiem zaczęła się w sierpniu 2009 roku kiedy to wraz z moją mamą spędzałam wakacje w pięknym miasteczku ,które nazywało się Ostrowo. Mieszkałam tam w domku wypoczynkowym ,w którym był piesek - Yorkshire Terrier o imieniu Pixel. Od kiedy go zobaczyłam zrozumiałam ,że bez względu na to ile będę musiała o takiego psiaka prosić ,a nawet ile bym miała na tego psiaka sama zbierać to i tak będę mieć takiego wspaniałego przyjaciela. 
Kiedy tylko wróciłam do mojego rodzinnego miasta zaczęłam prosić mamę o pieska. Ku mojemu zaskoczeniu nie trwało to długo ,ponieważ moja mama również zakochała się w tej rasie.
Pozostało tylko znaleźć odpowiedniego pieska. Od początku nie chciałam suczki ,tylko rozbrykanego psiaka. Po wielogodzinnych poszukiwaniach znalazłam domową hodowlę z trzema pięknymi pieskami-szczeniakami urodzonymi 12 września 2009 roku.
W sobotę - 14 listopad 2009 rok - pojechałam razem z mamą przed kościół gdzie miałam czekać na panią ,która miała pokazać nam drogę do domu gdzie były szczeniaki. Chociaż w rzeczywistości nie trwało to długo ,dla mnie czas ciągnął się nieubłaganie.
W końcu zobaczyłam czarnego mercedesa i pojechaliśmy za autem kobiety. 
Z tego co pamiętam dom rodziców Cody'ego był piętrowy, pomalowany na beżowo, z pięknym, kwiecistym ogrodem. W środku przywitały nas cztery pieski i suczka. Oczywiście byli to tata, mama i bracia Cody'ego oraz sam Cody. Długo wybierałam odpowiedniego. Kiedy podjęłam decyzję do domu miałam zabrać najbardziej żywego z nich. Stanęłam ze szczeniakiem przy drzwiach i wtedy go zobaczyłam. Podbiegł do mnie dając mi łapki na kolana. Był najczarniejszy i miał najokrąglejsze ,świecące oczka. Powiedziałam mamie "Chcę tego." wskazując na Cody'ego. Pani  ściągnęła sweterek poprzedniemu szczeniakowi i założyła go mojemu wybrańcowi.
Szczęśliwa pożegnałam się z resztą i poszłam z moim Napoleonem do auta.Wtedy nadałam mu imię Cody Harry Ronald. 
W domu okazał się wesołym, kochanym psiakiem. Nie bał się mnie ,chociaż mojej rodziny trochę bardziej. Siedział mi na kolanach i bawił się kaczuszką ,którą kupiłam już miesiąc wcześniej - tak jak inne przybory starając się by były najlepsze.
W ogóle nie piszczał pierwszej nocy ,co bardzo mnie ucieszyło.
Nareszcie miałam mojego Napoleona. NA RESZCIE MIAŁAM PRAWDZIWEGO PRZYJACIELA!

Zdjęcia zrobione w dzień jego przyjazdu. 




by Carlla